wtorek, 27 stycznia 2015

Sowa w połowie sztruksowa :)

Uwielbiam swoją pracę, ale są takie momenty kiedy wściekam się sama na siebie... dzieje się tak wtedy, kiedy robię coś dla dobrych znajomych... albo ich dzieci... wtedy poprawiam po milion razy albo szyję milion razy... bo pozostawia mi się dowolność, a moi domowi mali krytycy uważają, że np. coś różowego jest za mało różowe... tak było w tym przypadku... córa twierdziła, że wszystkie prototypy są za mało różowe... jedyny element w innym kolorze na jaki pozwoliła to szare piórka na brzuchu... mam nadzieję, że mój mały doradca trafił w gust Karoliny i sowa zyska uznanie i będzie wiernym towarzyszem bajkowych snów :) Tak, tak :) ma miękkie oczy :) można się przytulać z każdej strony :) 



2 komentarze: